Big-Beat w Nowej Hucie - początki, lata 1960-1963. Jak powstały AMETYSTY.
Tak jak to dzisiaj pamiętam w XII liceum w 1960 roku Jerzy Ochoński
z Witkiem Robotyckim założyli zespół dixielandowy. Skład zespołłu
Witek Robotycki - trąbka,
Jerzy Ochoński - puzon,
Zbigniew Irzeński - klarnet,
Wacław Kraszewski - perkusja/chyba/. Reszty składu nie pamiętam. W XI- liceum z początkiem 1960
Bogdan Podermański grając na klarnecie namówił
Mariana Malinowicza by grał na trąbce, moją skromną osobą bym zasiadł do fortepianu,
Jacka Jaworskiego do gry na perkusji /szkoła takową posiadała/
Łukasza Kozioła do gry na gitarze akustycznej. O ile
Podermański i Malinowicz byli po szkole muzycznej stopnia podstawowego lub
ognisku muzycznym /znajdowało się wtedy nad kotłownią na osiedlu
Centrum B/ o tyle ja , Jaworski i Kozioł byliśmy samoukami.
Ja dodatkowo śpiewałm sam akompaniując sobie na gitarze
/ Only You, Diana, Its now or neer, czyli włoskie O sole Mio/
Do naszego liceum chodził Tadek Gogosz grał coś na klarnecie,
nie pamiętam by grał na gitarze.
Ten stan trwał do czerwca 1961 roku.
Wtedy wszyscy zaczęliśmy studiować i to na różnych uczelniach,
straciliśmy bazę do ćwiczeń w postaci szkoły, wobec tego nasze drogi się rozeszły.
Nigdy już razem nie zagraliśmy. We wrześniu 1961 zostałem właścicielem saksofonu
tenorowego i coraz częściej zaczęliśmy z Tadkiem Gogoszem zastanawiać się
nad zorganizowaniem zespołu.
Przed Sylwestrem roku1961/1962 ćwiczyliśmy
w składzie Tadek Gogosz gitara elektryczna/grał na niej jak na basowej
podłączonej do radia/, Adam Komenda pianino, Andrzej Sojka perkusja
/w krótkim czasie zrobił póżniej karierę lecz już jako piłkarz ręczny
pierwszoligowych klubów/, oraz ja na saksofonie tenorowym.
Próby odbywały się w klubie "Violinka". Na Sylwestra 1961/1962
graliśmy w Bielsku Białej. Nawiasem mówiąc hałturą tą załattwili
nam Włodzimierz, Kazimierz i Mieciu Bielowie. Dwu pierwszych to
znani bokserzy Hutnika i reprezentacji Polski, a kierowniczką
klubu gdzie odbywał się sylwester była ciotka braci Bieli.
Z uwagi na posiadane informacje że towarzystwo będzie
mieszane /młodzież i ludzie starsi/, dokooptowaliśmy do
zespołu akordeonistę Rysia Borowieckiego.
Wspomnienia z
tego sylwestra są jak najbardziej pozytywne bazując na
zadowoleniu bawiących się gości. Wyrazem zadowolenia uczestników
balu była dość spora ilość alkoholu otrzymana od gości którą zabraliśmy do Krakowa.
Początek roku 1962 to panowanie twista w świecie, a Nowej Hucie,/
chyba na wzór Czerwono Czarnych/ Jurek Ochoński stworzył /tak mi
się wydaje / pierwszy Big-Bitowy zespół. Sam grał już na saksofonie
tenorowym, na pewno Zygmunt Schornstein na gitarze ,
Wacek Kraszewski na perkusji /chyba/. Reszty zespołu z najwcześniejszego
okresu nie pamiętam. W okresie późniejszym na pewno grał na gitarze
solowej Leszek Trojanowski. Skład zespołu chyba się zmieniał i w momencie
kiedy zaczął grać na tzw. five-ch w hali Wisły przyjął nazwę
"BIAŁA GWIAZDA".
Nie umniejszając nikomu z zespołu wydaje mi się,
że niekoronowanym liderem zespołu był Jurek Ochoński .
Jeżeli było inaczej, to i tak dla mnie i chyba reszty
członków naszego zespołu był postacią wyjątkową
Z początkiem roku1962 ja z Tadkiem Gogoszem dokooptowaliśmy
do zespołu Sławka Butenkę na pianino, Mariana Pluteckiego
/początkowo na perkusję /, później gitarę solową,
Zdzisia Nazarkę na perkusję. Przyjęliśmy nazwę którą
zaproponowalem AMETYSTY, mówiąc prawdę nikomu się nie
podobała ale ostatecznie została. Cały rok 1962 graliśmy
na ubawach /tak to się wtedy mówiło/ w Violince na górze
i na dole, a po wyemigrowaniu Białej Gwiazdy do Krakowa
przenieśliśmy się do Domu Kultury na ul. Majakowskiego
i obsługiwaliśmy "five"/bo zaczynały się o godz.5-tej
po południu/ w tzw. Zespole Pieśni i Tańca na os. Górali.
Na sylwestra 1962/1963 graliśmy z powodzeniem w Elektrowni Skawina.
Początek roku 1963 w dalszym ciągu gramy w Zespole Pieśni i Tańca.
Tutaj w czasie organizowanych konkursów "szukamy młodych talentów śpiewu"
odkryliśmy Staszka Zatorskiego /nota bene autentycznego polskiego
mulata/ który rewelacyjnie śpiewał twisty na podobieństwo Chuby Checkera.
W krótkim czasie stał się naszym solistą, bardzo lubianym przez
naszych fanów. Po tym fakcie przyprowadził on brakującego nam
trzeciego gitarzystę Wieśka Wilczkiwicza, niezapomnianego
wykonawcę solowych przebojów The Shadows. W niedługim czasie
przesłuchaliśmy i przyjęliśmy do zespołu bardzo ładną i
atrakcyjną dziewczynę Elkę Żakowicz, z silnym, ładnym i
czystym głosem.
Wiosną 1963 zespół dostał propozycję grania w studenckim klubie
Pod Jaszczurami. Ciesząc się z jednej strony, że będziemy grać
w najlepszym klubie Krakowa, z drugiej z żalem opuszczaliśmy HUTĘ
gdzie się wszystko zaczęło.
Tak jak my odziedziczyliśmy
pierwszeństwo po Białej Gwieździe w Nowej Hucie, po nas
chyba jedynkę zostały Ryszardy. /a może się mylę/
Do Ametystów doszli soliści Rysiek Horuz, Janusz Sołek,
a z przykrością stwierdzam odeszła Ela Żakowicz. W czerwcu wzięliśmy udział
w konkursie zespołów Big-Bitowych Krakowa. Startowały zespoły:
Krakusów z Wiesią Bator i Jurkiem Gurgulem,
Biała Gwiazda z do niedawna naszą
Elką Żakowicz,
Piątka +, oraz
Ametysty z Horuzem, Zatorskim i Sołkiem/vokal/.
Oficjalny wynik był dla AMETYSTÓW korzystny lecz zawsze uważałem że był niesprawiedliwy.
Nie będę tego więcej komentował. W maju 1963 obsługiwaliśmy "JUWENALIA",
a najmilszą studentką Krakowa a.d.1963 została Anna Seniuk. Kulminacyjnym punktem
dla nas tych juwenaliów był wyjazd do studenckiego sanatorium przeciwgruźliczego
w Zakopanem. Niby nic, ale jechaliśmy i występowaliśmy razem z "PIWNICĄ POD BARANAMI",
oraz z folklorystycznym zespołem "GÓRALI" z AGH. W całej tej eskapadzie towarzyszyła
nam świeżo wybrana najmilsza studentka Krakowa Anna Seniuk.
W czerwcu występowaliśmy
na rynku w czasie obchodów "Dni Krakowa". Wyjątkowym przeżyciem dla nas był fakt
nagrywania naszego występu przez telewizję RFN-u, z kraju po tamtej stronie muru.
Całe lato graliśmy w tzw.Interklubie Jaszczury gdzie w sezonie letnim bawili się
przyjeżdżający z całego świata studenci. Był to bardzo miły acz męczący okres.
Z ciekawostek pamiętam że nagrywał nas szwedzki student dla pirackiej stacji radiowej.
Stacje te w tamtym czasie nadawały ze statków zacumowanych poza wodami terytorialnymi państw.
/dlatego pirackie/. Dziś mało kto to pamięta. Student miał wakacje za friko./ jak ja mu tego
zazdrościłem/.We wrześniu 1963 Wieśka Wilczkiewicza zastąpił
Leszek Trojanowski oraz doszedł
Andrzej Ibek na klawiotką /nazywaliśmy to mini fortepianem dmuchanym/. Po wakacjach grając
w Jaszczurach sobota, niedziela, a w czwartek Jazz Klub Nowa Huta /tam gdzie później było
Liceum Pielęgniarskie na ulicy Kocmyrzowskiej/, na koncerty w terenie i oczywiście próby
mieliśmy pozostałe dni tygodnia.
Zdarzało się że nie było ani jednego wolnego dnia w
tygodniu. Koncertowaliśmy po województwie głównie krakowskim. Wadowice, Chrzanów /fani
połamali krzesła oczywiście z zachwytu/, Nowy Targ ,Nowy Sącz, Krynica , Jaworzno,
Krzeszowice-Czatkowice, Tarnów, Rzeszów. A jesienią z zespołem GÓRALI wyjechaliśmy
na występy do Opola i Ozimka. Kto to organizował i z jakiej okazji niestety nie pamiętam.
Z ciekawostek pamiętam że na plakacie w Tarnowie /nie naszym/ był
napis "śpiewa Stanley Zatorson - murzyn".
Trochę to zdenerwowało naszego Staszka, a że był z
rodziny tak zwanych tumiwisistów złość go prędko opuściła.
W tym też okresie możemy się pochwalić, że teksty do niektórych piosenek pisał nam
niezapomniany Wiesiek Dymny. Z przykrością stwierdzam że byłem w posiadaniu rękopisów
jego niektórych tekstów. Niestety dziś wiem że tylko byłem.
Tak jak wspominałem tydzień był cały wypełniony graniem,
zespół dryfował silnie ku zawodowstwu. Ja byłem na trzecim
roku Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej, na
najtrudniejszym roku tego kierunku i coś trzeba było wybrać jako priorytet. W listopadzie 1963
odszedłem z zespołu w nie całkiem sympatycznej atmosferze. No cóż w tej branży jest to po prostu naturalne.
Zlepek silnych osobowości wcześniej czy później musi się rozejść. Do dziś natomiast z żyjącymi członkami
zespołu się czasem spotykamy, wspominamy i tęsknimy za tamtymi czasami.
A co robią przypomniane "dinozaury" dziś ?..
Tadesz Gogosz po występach w Szwagrach, CR-64, Bemibek,
Akwarelach ś.p. Niemena osiadł w Norwegii ukończył studia
inżynierskie i jest specjalistą od badań nieniszczących morskich konstrukcji stalowych
Sławomir Butenko po występach w Szwagrach i Cr-64 założył
hurtownię materiałów tekstylnych.
Wiesław Wilczkiewicz w dalszym ciągu gra na gitarze teraz jest w USA.
Marian Plutecki brak wiadomości
Zdisław Nazarko - nie żyje
Ryszard Horuz brak wiadomości
Janusz Sołek mieszka w USA
Elżbieta Żakowicz solistka wielu zespołów w tym Wiślan 69 mieszka w Krakowie
Adam Komenda niestety też już nie żyje
Andrzej Sojka po zakończeniu kariery piłkarza ręcznego i jako absolwent Politechniki Krakowskiej
pracował w Hucie im.Lenina potem jako projektant w Mostostalu Kraków,
obecnie od 30 lat projektant w Chicago
Ryszard Borowiecki absolwent szkoły muzycznej w Nowej Hucie w klasie
akordeonu obecnie profesor i Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie
Stanisław Zatorski śpiewał w Szwagrach, Cr-64 , oraz w zespole
Zygmunta Wicharego z Katowic obecnie nie mam wiadomości
Bogdan Podermański ukończył AGH w stopniu dr inż., był wykładowcą
na Politechnice w Nigerii, obecnie prowadzi firmę w Krakowie
Marian Malinowicz studiował prawo brak wiadomości
Jacek Jaworski zaczął studia na Politechnice Krakowskiej a kończył
na Politechnice Gdańskiej, długoletni judoka AZS Kraków /chyba/i Wybrzeża Gdańsk
Łukasz Kozioł po zdaniu matury kontakt zniknął
Leszek Trojanowski jest znanym stomatologiem /po naszemu dentystą/ w Krakowie.
Jak sam mówi "jest najlepszym gitarzystą wśród dentystów i najlepszym dentystą wśród gitarzystów"
Andrzej Ibek współzałożyciel zespołu BEMIBEK, obecnie
nauczyciel historii i geografii w Sztokholmie.
Krzysztof Partyka po zakończeniu gry w Ametystach incydentalnie grałem krótko
z Czarnymi Perłami w klubie studenckim Rotunda/chyba słabość do jubilerskich nazw/.
W czasie reszty studiów stworzyłem z kolegami grupę rajdowo-biesiadną pod nazwą TUMIWISISTÓW,
autentycznie amatorską acz zabawną. Po zakończeniu studiów podjąłem pracę w Hucie im. Lenina,
później Sendzimira, w Walcowni Rur Zgrzewanych. Praca na Rurowni dała mu również wiele satysfakcji,
zadowolenia tak samo jak wcześniej opisany incydent muzykowania. Tutaj spotkałem jednego
z dinozaurów big-bitu lat sześćdziesiątych i autora strony internetowej
Ryszarda Szczudłowskiego. Razem przepracowaliśmy 27 lat.
Pozwolę sobie dokonać
w tym miejscu pewnego wkrętu o Ryśku. W pracy dał się poznać jako bardzo
solidny i kreatywny mistrz elektronik. "Obrzydliwie" logiczny, z potężną
wiedzą elektroniczną i z wrodzoną łatwością do rozwiązywania problemów
elektronicznych. Za to właśnie był i jest szanowany zarówno przez podwładnych pracowników,
jak i przez wszystkie ekipy kierownicze które przez lata rurownią zarządzały.
Jest twórcą ponad 80-ciu projektów wynalazczych i 4-rech patentów, a w ostatnim
okresie pracy napisał kilka programów komputerowych z czego cztery pracują
do dziale wojskowym DNW. To co tu napisałem jest całkowitą prawdą gdyą przez
długie lata byłem jego przełożonym i okres tej współpracy bardzo miło wspominam.
Jakim był fachowcem niech poświadczy następujący incydent .
Przed laty miała miejsce na rurowni awaria elektroniczna.
Pół rurowni stało dobę. Rysiu w tym czasie był w szpitalu.
ściągnięto go więc ze szpitala i po dwu godzinach urządzania
podjęły pracę. Napisałem to, gdyż uznałem że obraz jego jest niepełny.
Znamy go jako gitarzystę, autora strony internetowej, dorzuciłem zatem
tż brakującą trzecią stronę. Po prostu to mu się należało.
Wracając do mojej osoby to od 2005 roku jestem już na emeryturze.
Zajęcie mało wyczerpujące ale strasznie nudne.
Dla wszystkich wspomnianych kolegów i potomnych wspomnienia spisał
Krzysztof Partyka Kraków 2010
p.s.
Jeżeli są nieścisłości to przepraszam i proszę o korekcję.
Namawiam pozostałych kolegów do podobnych wynurzeń na bazie pamięci
którą jeszcze mamy./wiem co mówię/. Może to kogoś kiedyś zainteresuje..